Dzień dobry! (po polsku) Dziękuję, że się nie pospaliście! Ok, zaczynamy. Opowiem Wam małą historyjkę o moim miasteczku. To miejsce w którym mieszkam, niewielkie miasto, 15 000 mieszkańców. Jest położone w bardzo stromej dolinie. Z mikroklimatem składającym się z deszczu, mgły i... deszczu. I cztery lata temu zebrała się grupa zupełnie zwyczajnych ludzi, zmartwionych podnoszącym się poziomem mórz, topniejącym lodem na biegunach, cenami paliw; tym, gdzie ich dzieci będą chodzić do szkoły. Byli zmartwieni tym, że ludzie w Afryce chodzą głodni, podczas gdy my importujemy żywność z ich krajów aby spożyć ją w naszym kraju. Ci ludzie martwili się tym, co kryła w sobie dla nich przyszłość. Ale także dzielili przekonanie, że żyjemy w niezwykłych czasach - pozwólcie, że Wam to wytłumaczę. Kiedy człowiek chce grać w golfa na pustyni, potrafi ją zazielenić. Jako ludzkość wysłaliśmy właśnie rakietę na inną planetę z małym robocikiem do kopania. Zejdźmy z obcych planet i zabierzmy się do roboty na naszej. Żyjemy w niezwykłych czasach, kiedy technologia, nauka i wszystkie inne rzeczy potrzebne aby uczynić nasz świat lepszym są dostępne, ale człowiek wybiera inną ścieżkę. Żyjemy w niezwykłych czasach, w których miliony ludzi głodują, mimo że jesteśmy władni temu zaradzić. Wiemy też coś innego, okropną prawdę, którą odkryliśmy sami. Odkryliśmy, że panujące przepisy są do chrzanu. Nie ma powodu, dla którego musielibyśmy ich przestrzegać. Nie ma powodu dla którego mielibyśmy się chować za tonami biurokratycznych przepisów BHP, demokracji, wymaganych konsultacji. Możesz dokonać wyboru w swoim życiu. Możesz powiedzieć - będę oskarżał rząd, będę oskarżał bankierów, będę oskarżał Amerykanów. Albo "nie będę oskarżał nikogo, zrobię coś z tym sam". I to właśnie zrobiliśmy my. Zastanawialiśmy się, jak możemy sprawić żeby świat był bardziej życzliwy. Spróbujemy coś z tym zrobić własnymi rękoma. Czyny mówią więcej niż słowa. Użyjemy żywności, aby uczynić naszą społeczność silniejszą, przygotowaną na cięższe czasy, które bez wątpienia nadejdą. Użyjemy żywności, aby edukować nasze dzieci w inny sposób. Użyjemy żywności, aby tworzyć miejsca pracy, pomóc lokalnej gospodarce, pomóc lokalnym rolnikom. Użyjemy żywności, aby dobrze się bawić. Będziemy świętować żywnością. Zrobimy wiele dobrego, aby przyciągnąć ludzi bliżej do siebie nawzajem. Ponieważ nie lubimy papierkowej roboty, nasze warunki członkowstwa wyglądają tak: Jeśli jesz, jesteś jednym z nas! Więc wszyscy są członkami. Postanowiliśmy, że lepiej wyglądać na mądrych, więc zbudowaliśmy ten model. Jest świetny, bo potrzeba do niego tylko dwóch kolorów i jednej kartki A4, bez ekstra kosztów. Składa się z trzech kółek - to talerze. Pamiętajcie, to ma związek z jedzeniem, więc to talerze. Będziemy współpracować z biznesem (ups, jak się włącza to małe światełko?), będziemy robić rzeczy związane z uczeniem się - nieważne młodzi czy starzy, każdy potrzebuje się czegoś nauczyć. I w końcu - będziemy prowadzić działania w lokalnej społeczności, aby zbliżyć ludzi do siebie. Wierzyliśmy, że wszystko jest możliwe. Nie mieliśmy pieniędzy i nie chcieliśmy ich mieć. Nie mieliśmy żadnej udokumentowanej strategii. Po prostu zabraliśmy się do działania. Pierwsze czego się podjęliśmy to propagandowe ogrodnictwo. Sadziliśmy żywność w miejscach publicznych. Nie czekaliśmy na pozwolenie, po prostu to robiliśmy. (Brawa) Ci policjanci twierdzili 4 lata później że to był ich świetny pomysł. Pozwoliliśmy im w to wierzyć. To nasze centrum zdrowia. Architekci wyprodukowali dla niego plan warty 20 tysięcy funtów zakładający posadzenie kolczastych i trujących roślin wokół. Zakradliśmy się w nocy i wykopaliśmy je. I zrobiło się trochę wariacko, bo to była spora akcja. Zapytaliśmy jednego z lekarzy, czy dobrze by było żeby pacjenci wchodząc mogli zjeść jabłko a wychodząc rabarbar. I ten lekarz powiedział: tak! Więc zrobiliśmy nowe, lepsze nasadzenia dookoła centrum zdrowia. A to jest stacja kolejowa. Na peronie postawiliśmy piętnaście skrzynek zestawów ziół "zrób to sam", a na parkingu zasadziliśmy kapustę i ziemniaki. Na Wyspach służby mundurowe prowadzą między sobą współzawodnictwo, więc na tym zdjęciu widzicie jak zazdrośni o kolejarzy strażacy sadzą u siebie wiśnie. A teraz niektóre z naszych działań przez ostatnie 4 lata w ramach komponentu Uczenie naszego modelu. Sześć szkół podstawowych (dla małych dzieci) i jedna szkoła średnia. Każda z nich ma żyjące otoczenie z roślin jadalnych, w którym dzieci mogą się uczyć. A tu na zdjęciu kort tenisowy zamieniony w niewielkie rodzinne działki do uprawy żywności. Tu, ten grób nie miał żadnego zagospodarowania wsypanej w niego ziemi. Więc ją zagospodarowaliśmy. To dobre dla żywych i dobre dla zmarłych, a gleba tam jest wprost cudowna. Nie klaszcie prosze tyle, bo tracę przez Was czas. W naszym mieście, każdy uczeń może się dowiedzieć, skąd bierze się żywność. Wszystkim tworzy się taką okazję. Pewien bogaty człowiek, który kiedyś hodował robaki na przynęty wędkarskie (mam nadzieję że uda się to przetłumaczyć) podarował nam 1000 funtów. Kupiliśmy za nie te namioty i garnki. Wyszliśmy z nimi na ulice tam, gdzie mieszkają biedni ludzie i zaczęliśmy dla nich gotować. Rozpoczęliśmy z nimi rozmowę życzliwości. My, ponieważ oni nie wyjdą sami do nas. My musimy do nich pójść. (Nie bijcie brawa, muszę się skoncentrować) A to nasz program pszczelarski. Na Wyspach pszczelarstwo jest zajęciem dla klasy średniej. Kombinezony ochronne i konieczne ubezpieczenia kosztują mnóstwo pieniędzy. A my znaleźliśmy sposób, żeby to wszystko dzielić. Może te stroje nie leżą na każdym idealnie, ale można ich sobie użyczać. Kochamy drzewa. W ciągu ostatnich 4 lat posadziliśmy prawie tysiąc drzew owocowych. Najpierw je kupowaliśmy, ale potem dowiedzieliśmy się jak je produkować samemu. Nóż, trochę taśmy i kilka cięć. To takie proste. A oto co robiliśmy w naszym modelu jeżeli chodzi o biznes. Stworzyliśmy dwie firmy z innymi ludzi. To firma stworzona w szkole średniej. (Przepraszam, wiem, że to nudny obrazek) To pierwsza szkoła w Anglii która będzie prowadziła hodowlę ryb, akwaponicznie i hydroponicznie. Będą mieli sady, tunele foliowe, kurczęta, gęsi i świnie. To świetne przedsięwzięcie. Dyrektorzy to młodzi ludzie i do tego jest cała społeczność szkolna. A to bardzo, bardzo proste działanie. Kupiliśmy ludziom z lokalnego targowiska te kredowe tabliczki, daliśmy im je za darmo. Uzgodniliśmy, że będą na nich wypisywać towary, które przejechały na targ mniej niż 30 mil (czy kilometrów, nieważne) od producenta. I ponieważ istniejemy, mamy dobrą strone internetową i jesteśmy energiczną społecznością i podejmujemy różne działania, daje to początek nowym biznesom. Ten człowiek na zdjęciu był programistą komputerowym, cierpiącym wiele stresu. Więc nauczyliśmy go robić ser. Teraz stresuje go tylko to, że jego ser okazał się bestsellerem. To nasza druga firma. W ubiegłym tygodniu zatrudniliśmy menedżera. To dwuakrowe centrum szkolenia w dziedzinie permakultury dla ludzi bez pracy. Mogą się tam nauczyć jak urządzić sobie ogródki, żeby zabezpieczyć swoją przyszłość jeśli chodzi o żywność. A to jest cud. Kiedy cztery lata temu kiedy siedzieliśmy w kuchni zastanawiając się co zrobić, żeby świat był życzliwszy, nigdy nawet nie śniło nam się, że ludzie z całego świata będą do nas przyjeżdżać, żeby oglądać warzywa rosnące na ulicach. Mamy paru przyjaciół którzy są architektami i oni stworzyli nam projekt tej mapy. Pewnie powinniśmy kogoś zapytać, czy tak wolno, ale zapomnieliśmy. Więc teraz istnieje ścieżka turystyczna dookoła centrum miasta, tak, żeby ludzie którzy przyjeżdżają mogli zostać dłużej i skorzystać z lokalnych sklepów i kawiarni. Pozwoliliśmy oznakowanie wzdłuż tej ścieżki ustawić policji, to zawsze dobrze wygląda. Wzięliśmy, nikogo nie pytając, okropne, gówniane kawałki ziemi i sprawiliśmy, że stały się piękne. Robimy rzeczy dla dzieci i opowiadamy im historię pszczółki. To jest duży kawałek ziemi miejskiej w środku miasta, który nie jest na sprzedaż. Zmieniliśmy tam zasadzenia na jadalne i każdy może z nich skorzystać. To miejsce nazywa się Ulica Zapylania. Zleciliśmy jednemu z artystów zaprojektowanie sporych domków dla owadów, ozdobionych pięknymi malunkami. To co mamy to nie jest mocarstwo którego trzeba bronić, nikt z nas nie ma etatowej pracy, nikt z nas nie ma pieniędzy, nie mamy szafy na akta, nie mamy biura, nie mamy firmowego telefonu, nie mam wizytówek czy ulotek. I właśnie dlatego, że to nie mocarstwo, możemy je oddawać za darmo. I na całym świecie znaleźli się ludzie, którzy już zaczęli robić to samo co my. Ten pan na tym zdjęciu to minister gospodarki. To inne miasta w Anglii i na całym świecie od Nowej Zelandii przez Hong Kong ludzie korzystają z wypracowanego przez nas modelu. To jest Francja. Nie wiem jak to jest u Was, Polaków, ale my uważamy, że Francuzi są szurnięci. Bo każda z tych kropek na mapie to kolejne włączające się co tydzień w ruch miasto, w którym ludzie dzielą się żywnością, żeby stworzyć życzliwszy świat. Każdy z nich czyni to na inny sposób, bo nie zatrudniamy pracowników, nie mamy biur, nie możemy sprawdzać, musimy ufać ludziom. Weźcie nasz model, weźcie nasze logo i działajcie. A ten człowiek bardzo dobrze rozumie to co robimy. Na tym zdjeciu właśnie mówi mi, "kiedy zostanę królem, możecie zagospodarować całą moją ziemię". Ja na to "Naprawdę całą?", a on "Oczywiście!". Ten slajd jest bardzo, bardzo ważny. Tak bardzo ważny. Urodziłam się w latach pięćdziesiątych, użyliśmy wszystkiego co można na tej planecie, świetnie się bawiliśmy. Teraz nie chodzi o nas, chodzi o nie (dzieci). Chodzi o kolejne pokolenie, dorastające bez wartościowego jedzenia, bez nadziei, bez perspektyw zatrudnienia, na świecie ogarniętym wojną. Naprawdę musimy działać szybko i z pasją, żeby uczynić świat lepszym. Życzliwość, nigdy nie wiecie, może zadziałać, warto próbować. Bo jedyne czego chcemy to żeby takie szkraby jak ten miały szansę dorastać w lepszym świecie. Dziękuję! (brawa) (gromkie brawa) (brawa znowu) Dalibyście już spokój! Dawać mi tu pytania, szybciorem. Prowadzący: Jestem tak poruszony, że trudno mi o cokolwiek zapytać. Może zapytam jeśli miałabyś dać jedną radę komuś kto chciałby zacząć, to co to by było? Po prostu zacznijcie, zróbcie to! Just do it! Więzienia w Anglii są pełne. Sprawdziłam też dzisiaj - w Polsce też są pełne. Zróbcie to! (Mogę już iść?)